niedziela, 26 stycznia 2014

dni do matury: 92
kilogramów: 68 (to pewnie mięśnie brzucha tyle ważą)
zrobionych zadań z matmy: 3 i 1/2

"Klaudia! Ale ze mnie idiotka..." Usłyszałam dzisiaj rano ze słuchawki mojego telefonu. To była Anka. Mówiła przez łzy, co chwila przerywając żeby wydać z siebie kolejny spazmatyczny dźwięk. "Trzymaj się, już jadę!" odpowiedziałam i pobiegłam się ubrać. Takie sytuacje nie są mi obce. Anka dzwoni do mnie ze szlochem mniej więcej raz w miesiącu. Za każdym razem oznacza to, że kolejny chłopak o nieznanym mi imieniu okazał się idiotą. W takiej sytuacji do mnie należało wziąć jakiś dobry film, kupić czekoladę i jak najszybciej przyjechać do Anki. I tym razem się nie myliłam. Anka otworzyła mi drzwi w okropnym stanie. Jej włosy były w nieładzie, bluzkę miała na lewo, a na stopach dwa różne kapcie.

Ja: Co się stało kochanie?

Anka: Alex... Ten idiota... Okazało się, że ma żonę...

Ja (nie mając bladego pojęcia kim jest Alex): Co za kretyn! Biedactwo, nie przejmuj się takim dupkiem - nie warto.

Anka: Jak mogłam myśleć, że jest inaczej? Jessica miała rację, przecież to nie mogło się udać - on był za stary!

Ja: Zapomnij o nim skarbie. Przyniosłam Ci czekoladę, chcesz?

Usiadłyśmy obok siebie na kanapie, wyjęłam czekoladę i przytuliłam Ankę. Ciągle byłam w głębokim szoku, bo nie sądziłam, że Anka się z kimś spotyka, a już w szczególności z kimś starszym i żonatym. Chyba powinna mi o tym powiedzieć wcześniej, skoro się przyjaźnimy. Po chwili, gdy już trochę doszła do siebie, zaproponowałam oglądnięcie filmu.

Anka: Nie, dzięki. Nie jestem w nastroju. Wciąż nie mogę uwierzyć, że myślałam...

Ja: Nie przejmuj się. Życie nie kończy się na jednym nieudanym związku.

Anka popatrzyła na mnie jakbym powiedziała coś nieskończenie głupiego, ale w końcu się zgodziła. Podeszłam do telewizora, żeby włożyć płytę do odtwarzacza. W środku znajdowała się płyta z moim ulubionym serialem, który Anka zaczęła za moją namową ostatnio oglądać. I właśnie wtedy, gdy trzymałam płytę w ręce, nagle mnie coś oświeciło. Aż uśmiechnęłam się na myśl, że dopiero teraz się kapnęłam.

Ja: Anka, czy Ty mówisz o Alex'ie Button'ie?

Znowu rzuciła mi to spojrzenie.

Anka: No jasne, a o kim innym mogłabym mówić?

Zaczęłam się śmiać tak głośno i niespodziewanie, że aż podskoczyła, ale po chwili chyba też wszystko zrozumiała, bo dołączyła do mnie z tym swoim specyficzny chichotem. Śmiałyśmy się tak razem, prawie tarzając się po podłodze, gdy do pokoju weszła zaniepokojona mama Anki. "Co się stało dziewczynki?" zapytała. Jej spojrzenie było niesamowicie podobne, do tego, które funduje mi tak często jej córka. Gdy się uspokoiłam wytłumaczyłam o co chodzi w tym całym zamieszaniu.
Gdy przyszłam do Anki byłam święcie przekonana, że zawiodła się na kolejnym chłopaku - i w sumie wiele się nie pomyliłam. Tyle że tym chłopakiem okazał się jeden z bohaterów serialu, który prowadził podwójne życie, a Anka właśnie oglądnęła odcinek, w którym jego kochanka dowiaduje się o drugiej rodzinie Alex'a. Scena faktycznie była dosyć wstrząsająca (sama pamiętam, jak płakałam po obejrzeniu tego odcinka), jednak nigdy bym nie przypuszczała, że Anka jest w stanie wczuć się w sytuację bohaterów aż do tego stopnia. No cóż, widocznie jej nie doceniałam.
Po wyjaśnieniu tego nieporozumienia, zjadłyśmy czekoladę i do wieczora rozmawiałyśmy o serialu, co chwilę wybuchając śmiechem na wspomnienie zabawnego zajścia. Jestem przekonana, że moje mięśnie brzucha zwiększyły się co najmniej kilkukrotnie, bo wracając do domu dawały mi o sobie znać. I następnym razem, gdy Anka zadzwoni do mnie z płaczem, najpierw spytam się co ostatnio oglądała, żeby mieć pewność, że na pewno jestem w temacie.