piątek, 14 lutego 2014

dni do matury: 73 + 8
kilogramów (zaraz będę musiała pisać "ton"): 63
zrobionych zadań z matmy: 30

Siedzę przy biurku i rozwiązuję zadania z matematyki. Jak do tego doszło? Aby to wyjaśnić muszę kontynuować wczorajszą historię.
Na targach wydarzyło się jeszcze kilka rzeczy, które mam nadzieję, będą miały pozytywny wpływ na moje życie. A jeżeli nie pozytywny, to na pewno jakiś. Muszę jednak przyznać, że większość z nich nie jest ani moją zasługą, ani nie wynikła z mojej inicjatywy.
Wszystko zaczęło się od spotkania Łukasza na targach edukacyjnych. Kiedy tam przyszłam chciałam jedynie ominąć lekcje, nie sądziłam, że znajdzie się ktoś naprawdę zainteresowany tym, co było tam przedstawiane. Myliłam się i to bardzo. Łukasz był zainteresowany każdym stanowiskiem. Zadawał mnóstwo pytań i co dziwne, wysłuchiwał wszystkich odpowiedzi. Przy każdym stanowisku, po wysłuchaniu odpowiedzi na nurtujące go pytania, zwracał się do mnie z miną pełną zachwytu, zastanowienia, a czasem lekkiego rozbawienia.
Przeszliśmy już prawie wszystkie stanowiska. Zostały jeszcze trzy: Szkoła Artystyczna dla dzieci, Kino Helios i e-math.pl. Przy tym pierwszym nie spędziliśmy zbyt wiele czasu, bo nie mieściliśmy się w przedziale wiekowym. Ale nie powstrzymało to Łukasza od zadawania pytań na temat szkoły. W Heliosie wzięliśmy udział w konkursie, w którym można było wygrać bilety do kina i poszliśmy dalej.

Łukasz: Jak wygramy bilety, to musisz mi obiecać, że pójdziemy razem do kina.

Ja: Dobrze, ale tylko pod warunkiem, że będę mogła wybrać film.

Na następnym stanowisku zatrzymałam się tylko na chwilę. Był to kurs do nauki matematyki przez internet.

Ja: Nienawidzę matmy, chodźmy dalej!

Łukasz popatrzył na mnie z ukosa.

Łukasz: No to może właśnie nadszedł czas, żebyś ją polubiła? Chodź, spytamy się na jakich zasadach to działa.

Chcąc nie chcąc musiałam za nim pójść, jego ton nie znosił sprzeciwu. Znowu on zadawał pytania i wysłuchiwał odpowiedzi w trakcie jak ja stałam z boku i przyglądałam się plakatom. Po dłuższej chwili odeszliśmy ze stanowiska z kilkoma ulotkami w ręku. Właśnie w ten sposób zapisałam się na internetowy kurs nauki matematyki. Muszę przyznać, że zmusił mnie do tego Łukasz i będę musiała być mu za to wdzięczna.
Teraz siedzę przed komputerem i usiłuję zrozumieć na jakiej zasadzie działa ten program, ale jest późno i mam wrażenie, że mój mózg już dawno się wyłączył.

P.S. Dziewiętnaste urodziny nie są takie złe. Po rozpaczy tych osiemnastych nie pozostaje nic innego, jak pogodzić się z faktem, że się starzejemy, grubniemy, a nasze umiejętności matematyczne (oraz wszystkie inne) mają małą szansę, aby ulec zmianie. Urodziny w walentynki też są sprawą dość ciekawą, bo nigdy nie wiesz, czy ktoś dzwoni do Ciebie, żeby złożyć życzenia urodzinowe, walentynkowe, czy też takie i takie. Zdecydowanie najbardziej lubię tę ostatnią opcję i właśnie takie życzenia otrzymałam dzisiaj od Łukasza.