wtorek, 25 marca 2014

dni do matury: 34 + 8
kilogramów: 63,4
zrobionych zadań z matmy: 150

Nawet się nie spostrzegłam jak ze stu dni zrobiło się 34. Czas leci tak nieubłaganie, a ja nie jestem w stanie nic na to poradzić. Skąd wiem, że nic? A stąd, że próbowałam już wszystkiego. Wyrzuciłam z mojego pokoju wszystkie zegary i kalendarze, a nawet ostatnio znalazłam pudło ze starymi lalkami. Przez chwilę usiłowałam się nimi bawić, ale nie byłam w stanie, bo widziałam w nich tylko wspomnienia i kawałki plastiku. Przypomniałam sobie jak kiedyś tata pozwolił mi pobawić się lalkami na jego biurku. Wtedy było to dla mnie największym wyróżnieniem, bo biurko taty należało do miejsc znaczonych tabliczką "zakaz wstępu". Rodzice nigdy nie mogli zrozumieć dlaczego najlepszym miejscem do zabawy nie był dla mnie mój pokój, lecz miejsca zakazane i niedostępne. Tak samo było z zabawkami. Moją ulubioną lalką była materiałowa chusteczka ułożona w kształcie baletnicy - a przynajmniej ja tak ją wtedy dostrzegałam.
Wszystko przypomina mi o nieuniknionym starzeniu się. Nawet te niewinne zabawki. A na dodatek znowu ta gadka bezlitośnie nie pozwalająca zapomnieć o "wkroczeniu w dorosłość":

Mama: Klaudia, musisz wziąć się w garść. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale za niedługo dziecko masz maturę.

Ja: Za 34 + 8 dni, jeśli chcemy już być dokładne.

Zabiła mnie wzrokiem.

Mama: I co masz zamiar z tym zrobić?

Ja: Nie wiem, pewnie mam się pouczyć.

Mama: Brawo, jesteś bardzo błyskotliwa!

Przeniosła wzrok na lalki leżące obok mnie na podłodze i stosiki małych ubranek. Na chwilę otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale widok odebrał jej tę zdolność, więc tylko wyszła z pokoju kręcąc z niedowierzaniem głową.