piątek, 28 marca 2014

dni do matury: 31 + 8
kilogramów: 62,5
zrobionych zadań z matmy: 173

To dziwne, że im bardziej staram się trzymać wyznaczonego przeze mnie planu, tym bardziej wszystko zaczyna się komplikować i zmieniać. Jak dotąd w miarę udawało mi się po kolei podążać za punktami planu, ale życie oczywiście wszystko musi utrudnić.
Ponieważ w ciągu ostatnich kilku dni dość mocno schudłam (co należy do jednego z moich większych sukcesów ostatnich lat), wyciągnęłam garsonkę z szafy i pełna nadziei wcisnęłam ją na siebie. Powędrowałam do lustra z mocno zaciśniętymi oczami i powtarzając w duchu jak dobre zaklęcie: "Proszę pasuj! Proszę pasuj! Proszę...". Otworzyłam oczy i się załamałam. Wcale nie wyglądałam lepiej. A im dłużej przyglądałam się mojemu odbiciu, tym bardziej moja sylwetka zaczynała mnie denerwować, a utracone kilogramy zdawały się powracać.
No trudno, będę się musiała jakoś pozbierać i kupić nowy stój. Nie mam tylko bladego pojęcia, co mogę zrobić z tą garsonką, na której oddanie do sklepu jest już za późno.