niedziela, 4 maja 2014

dni do matury: 0 + 2
kilogramów: 65,4
zrobionych zadań z matmy: ~803

Przeklęte kasztany! Nigdy bym nie śmiała przypuszczać, że będę aż tak się denerwować. Ciągle powtarzam w głowie listę lektur niezbędnych na maturze, streszczam je, usiłuję nie pomylić autorów, a potem zabieram się za słówka, które zawsze sprawiały mi kłopot m.in. napewno czy na pewno, naprawdę czy na prawdę itd. Cały czas dostrzegam rzeczy, których nie potrafię, albo które sprawiają mi większą trudność i załamuję się, zaczynam płakać, idę do lodówki po coś do przekąszenia i z przekonaniem, że nie mam już nic do stracenia, wracam do nauki - tak na okrągło.
Po co ja się w ogóle okłamuję? Przecież już się dzisiaj niczego nie nauczę! Lepiej będzie jeśli pójdę spać, chociaż wiem, że jutro od dziewiątej i tak nie będzie mi się chciało spać, albo nie będę miała czasu na rozmyślanie o spaniu. A i tak prawdziwa zabawa zacznie się we wtorek na matematyce...