dni do matury: 67 + 8
kilogramów: 66,4
zrobionych zadań z matmy: 46
Ostatnie wydarzenia sprawiły, że zapomniałam o moich postanowieniach. Lista z nimi, która pierwotnie wisiała nad biurkiem, spadła i leżała gdzieś pomięta. Podniosłam ją usiłując przypomnieć sobie, co też tam było nabazgrane. Czytałam po kolei punkty i dokonywałam szybkiej analizy w głowie.
1) Zapisać się na korki - ZROBIONE (jeśli internetowe korepetycje też się liczą)
2) Codziennie przerobić jeden zestaw maturalny z matematyki - ZROBIONE (tutaj wkradło się małe nieporozumienie, oczywiście nie chodziło o jeden zestaw, tylko o kilka zadań dziennie)
Idąc dalej... Moim nowym celem numer jeden jest punkt trzeci:
3) Kupić garsonkę
A gdzie indziej można znaleźć garsonkę jak nie w centrum handlowym?
Umówiłam się z Anką i miałyśmy razem iść coś znaleźć - przecież nie miałam zamiaru sama wybierać ubrań. W pierwszym sklepie znalazłam grafitową spódniczkę z żakietem tego samego koloru z czarnymi wykończeniami.
Anka: Piękna, przymierzaj!
Chwilę zajęło mi zdjęcie ubrań i wciśnięcie na siebie stroju, ale było warto, bo wyglądałam całkiem całkiem.
Anka: No! Zdejmuj i płać!
Kontrolnie popatrzyłam na cenę. Była zbyt wysoka, nie miałam dzisiaj przy sobie tyle pieniędzy, musiałabym poprosić rodziców, żeby mi trochę pożyczyli.
Ja: Chodźmy zobaczyć jeszcze w jakimś innym sklepie.
W następnych dwóch sklepach spędziłyśmy trochę ponad trzy godziny. Przymierzyłam każdą garsonkę po kilka razy i już nawet nie pamiętałam, która mi się podobała, a która nie, więc znowu musiałam ją przymierzać. Wyszłyśmy z trzeciego sklepu rozwścieczone, odwodnione i niesamowicie zmęczone. Koło kilku kolejnych wystaw przeszłyśmy obojętnie.
Anka: Idziemy na lody do maka?
Ja: Boski pomysł!
Lody były niczym raj dla mojego podniebienia - nigdy nie smakowały równie dobrze. Gdy trochę odpoczęłyśmy zdecydowałyśmy, że pierwsza garsonka była najlepsza i Anka zażądała, abym ją kupiła. Po raz pierwszy zgodziłam się z nią bez wahania i nawet nie musiała na mnie zbyt głośno krzyczeć.
Anka: Szkoda, że nie kupiłaś jej od razu. Zaoszczędziłybyśmy kilka cennych godzin naszego wspaniałego życia.
W domu jakimś cudem przekonałam rodziców żeby pożyczyli mi pieniądze i postanowiłam wrócić jutro po garsonkę. Nie wiedziałam, że za pożyczeniem pieniędzy od rodziców kryje się drobnym druczkiem spisana umowa: "my pożyczamy Ci pieniądze na Twoje zachcianki, a Ty jesteś grzeczną córeczką na każde nasze zawołanie". Gdybym o tym wiedziała, to może zastanowiłabym się chociaż chwilkę, czy garsonka warta jest świeczki.