sobota, 15 marca 2014

dni do matury: 44 + 8
kilogramów: 67,9
zrobionych zadań z matmy: 103

A Łukasz widział to w ten sposób...

Łukasz: O Boże! To nie było tak! Co ona teraz musi sobie o mnie myśleć...
Słuchaj, dzień wcześniej zapomniałem telefon u mojego kumpla Krzyśka i nie mogłem jej odpisać choćbym bardzo chciał. Miał mi go oddać jak tylko skończy lekcje. Spotkaliśmy się przed jego szkołą koło 15. Oddał mi telefon, a ja chciałem pojechać na miejsce, gdzie miałem spotkać się z Anią. Tyle że Krzysiek chodzi do szkoły w Hałcnowie i najbliższy autobus jechał dopiero za godzinę. Postanowiłem, że pójdę na nogach. Ale jak się potem okazało nie do końca znałem drogę i zawędrowałem aż do Komorowic. Wtedy już wiedziałem, że nie zdążę na czwartą dotrzeć na miasto i chciałem do niej zadzwonić. I właśnie wtedy Ania zadzwoniła do mnie, a ja zamiast odebrać przypadkowo się rozłączyłem. Później chciałem oddzwonić, ale za pierwszym razem miała zajęte, a za drugim telefon się po prostu wyłączył. Zapomniałem, że leżał od wczoraj u Krzyśka i był już zupełnie rozładowany - idiota ze mnie!
Ale głupi ma zawsze szczęście, bo kiedy dotarłem na przystanek, gdzie za kilka minut miał jechać autobus w stronę Bielska, spotkałem Weronikę - moją znajomą. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak, więc opowiedziałem jej całą sytuację. A ona zaproponowała, że pożyczy mi swój telefon, żebym mógł chociaż dać Ani znać, że się spóźnię. Niesamowicie dobra dziewczyna z tej Weroniki i jak na blondynkę niesamowicie bystra. Byłem tak szczęśliwy, że aż ją ucałowałem w policzek. Potem szybko zamieniłem karty i zacząłem dzwonić do Ani, ale ciągle się rozłączała. Nie wiedziałem, co się dzieje, więc napisałem SMS'a, że zabłądziłem i bardzo ją przepraszam, ale nie dam rady przyjechać na czas. Ona napisała, że nie chce mnie znać. Skąd mogłem wiedzieć o co jej chodzi? Usiłowałem się dopytać, ale mnie ignorowała.
Teraz wszystko jest jasne. Biedna Ania, pewnie myślała, że ją wystawiłem. Co ja mam zrobić?

Siedziałam cicho, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Z resztą cokolwiek bym powiedziała i tak nie miałoby to żadnego sensu, bo do Łukasza zdawało się nic nie docierać. Jedyną rzeczą, którą mogłam zrobić, to zadzwonić jak najprędzej do Anki.