dni do matury: 60 + 8
kilogramów: 89 ?! (a nie - waga była do góry nogami)
zrobionych zadań z matmy: 55
Biorąc pod uwagę to, że obchodziłam dzisiaj Tłusty Czwartek, to moja waga nie jest aż tak tragiczna. Każdy czwartek przed Środą Popielcową jest dla mnie okropnym przeżyciem. W tym dniu wiem, że nie mogę zaprzestać tradycji jedzenia pączków, ale w tym samym czasie zdaję sobie sprawę z tego, jak wielkim jest to dla mnie poświęceniem.
Po dzisiejszym dniu postanowiłam oddać garsonkę, bo pomimo mojej wielkiej wyobraźni, nie byłam w stanie zobaczyć siebie w jej smukłych progach. Do sklepu poszłam oczywiście z Anką i zauważyłyśmy z satysfakcją, że nie byłyśmy jedynymi osobami, które pożegnały się ze złudną nadzieją wciśnięcia się w ubrania zakupione przed tym feralnym dniem. Naliczyłyśmy pięć takich osób.
Jednak kiedy przed nami nie została już żadna ofiara Tłustego Czwartku i kasjerka zrezygnowana zapytała o powód naszego przybycia Anka zaproponowała obejrzenie ubrań z przeceny. Stwierdziłam, że to wspaniały pomysł, bo przecież garsonkę mogłam wymienić na coś innego. Przejrzałyśmy dziesięć wieszaków i ze sklepu wyszłyśmy z kilkoma wielkimi torbami ubrań.
W domu, kiedy chwaliłam się moimi zakupami rodzicom, zauważyłam, że moja garsonka nadal leży spokojnie w plecaku. Uznałam to za znak. Nie mam zamiaru jej oddawać, bo wierzę, że moja kuracja odchudzająca już wkrótce przyniesie efekty.