niedziela, 11 maja 2014

dni od matury: 52 (dzień wyników) 
kilogramów: 65
zrobionych zadań z matmy na maturze: wszystkie
zrobionych dobrze zzmnm: 92% ^^


100 dni do matury

Sezon przygotowań do matury uważam za zamknięty. Początek leniuchowania! Od dzisiaj unikam ostro roboty.
Sto dni do matury pozostawiło za sobą wiele śladów. Jednym z nich i zdecydowanie najbardziej godnym zapamiętania, jest historia z Łukaszem. Nie mogę zapomnieć też o oblanym prawku, nieudanych korepetycjach z matematyki, przyciasnej garsonce i złośliwych kilogramach. Po raz ostatni sporządzę listę usiłując sprawdzić, czy moje plany czasem się spełniają.

1) Zapisać się na korki (zdecydowanie gotowe, korepetycje każdego sortu nie są już mi obce)
2) Codziennie przerobić jeden zestaw maturalny z matematyki (można przyjąć za gotowe, a przynajmniej nigdy nie rozumiałam matematyki tak dobrze jak teraz)
3) Kupić garsonkę (oczywiście gotowe - mogłam w planie uwzględnić "dobrą garsonkę" albo "pasującą i nie za małą garsonkę", ale już trudno)
4) Schudnąć, żeby zmieścić się do garsonki (w sumie nie zgrubłam, więc gotowe)
5) Wyglądać genialnie w garsonce => (hmmm...)
6) => Znaleźć chłopaka (gotowe, ale zdecydowanie nie widzę w tym zasługi garsonki, no chyba że to litość)
7) Zdać maturę ("napisać" - gotowe; "zdać" - kiedyś na pewno; szkoda, że inne przedmioty nie były takie proste jak matematyka)
8) Żyć długo i szczęśliwie bez żadnych zmartwień (jeszcze kilka dni i będzie gotowe... prawie)

Prawo jazdy nie okazało się takie proste, jak wszyscy obiecywali, kilogramy pozostały w swojej pierwotnej formie, a garsonka nie leży tak, jak powinna, ale może na poprawkową maturę z chemii będzie jak znalazł. Na tej ciężkiej drodze nauczyłam się czegoś bardzo ważnego, a mianowicie, że nie jest ważne jak dobre listy będę sporządzać i jak dokładne plany mieć, los i tak zrobi swoje - postawi na mojej drodze Marka, Łukasza, albo Ankę i nigdy nie pozwoli się nudzić.