niedziela, 30 marca 2014

dni do matury: 29 + 8
kilogramów: 62,3
zrobionych zadań z matmy: 190

Pisałam wczoraj z Łukaszem do późnej nocy, nie pamiętam kiedy ostatni raz aż tak dobrze się rozumieliśmy. Znowu nie brakowało nam tematów, rozśmieszaliśmy siebie nawzajem i czułam jakby czas się cofnął. Tak naprawdę nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym i to jest właśnie w tym wszystkim najdziwniejsze. Miałam tylko niejasne wrażenie, że coś chciał mi powiedzieć i nawet robił jakieś aluzje, ale ja nie umiałam ich zrozumieć. Chociaż znając mnie, pewnie jest to kwestia mojej nadinterpretacji, albo wyobraźni, albo jedno i drugie.
Tak bardzo chciałam o tym komuś powiedzieć, zapytać o radę, podzielić przypuszczeniami. Ale nie mogłam przecież zadzwonić do Anki, bo dalej można było odczuć lekki żal z powodu jej nieudanego romansu. Ola i Kasia też odpadały, bo zbyt dobrze znały Ankę, a z doświadczenia wiem, że nie umieją trzymać buzi na kłódkę. Przez chwilę myślałam o Marku, ale nie wiedzieć czemu, ten pomysł jakoś mi się nie spodobał - miałam do tego złe przeczucie. Pozostałam więc sam na sam z moimi rozterkami. I nawet stwierdziłam, że tak będzie lepiej i nie będę nikomu się żalić. Ale to się zmieniło, gdy Łukasz znowu napisał.
Wydawać by się to mogło paradoksalne i śmieszne, ale właśnie on był najlepszą osobą, której mogłam się poradzić i powierzyć tajemnice. A najlepsze w tym wszystkim było to, że on chyba się nie kapnął, że skarżę się na niego samego.