dni do matury: 41 + 8
kilogramów: 67
zrobionych zadań z matmy: 111 (taka ładna liczba, po co ją zmieniać?)
Mój powrót na siłownię rozpoczął się z wielkim rozmachem. Spędziłam tam godzinę w towarzystwie najlepiej wyrzeźbionego chłopaka, jakiego w życiu widziałam i ćwicząc na wszelkich możliwych maszynach. Marek wszystko dokładnie mi wytłumaczył. Przy każdym urządzeniu nie pozwolił mi spędzić więcej niż kilka minut. Na początku uważałam to za bezsens, bo w ogóle nie czułam zmęczenia, ale po godzinie zauważyłam rezultaty. Krótki, ale ciągły i zróżnicowany ruch działał na mnie lepiej niż dwie godziny ćwiczeń pod czułym okiem Anki. Teraz faktycznie byłam zmęczona, ale nie zyskałam zbyt wielu uciążliwych zakwasów, dzięki czemu mogłam jutro znowu wrócić na siłownię. A co najlepsze, już po tym jednym dniu zauważyłam zmianę na wskaźniku wagi. Czynnikiem sprzyjającym zdecydowanie był też fakt, że niedawno rozpoczął się Wielki Post ograniczając w ten sposób liczbę spożytych posiłków dziennie. Ale nikt przecież nie musi się o tym dowiedzieć. Nie dajmy się też zwariować, skoro mam kompana do ćwiczeń, to mogę chyba sobie troszeczkę odpuścić to poszczenie, prawda?